Komentarze: 0
Czwartek, 28.08.2008 r.
Wywiady prezydenta zaczęły mnie
trochę dziwić. Czy źle wymawiam słowo "pleże"? Albo "negośejśyn"?
Podobno w czasie uroczystości podpisania umowy w sprawie tarczy
antyrakietowej rozśmieszyło go moje "nowatorstwo protokołu" i biegła
znajomość angielskiego. Według niego, nie wiedziałem, że pierwszy w
takich sytuacjach przemawia prezydent, a dopiero po nim premier.
Wiedziałem. Tyle że np. telewizja CNN przez cały dzień podawała, że to
ja jestem prezydentem. I rzeczywiście, niedługo nim będę... Prezydent
był rozbawiony, że dukałem po angielsku. Myślał, że do amerykańskiej
sekretarz stanu będę mówił po niemiecku?
Piątek, 29.08.2008 r.
Rosjanie
są od nas dużo lepsi! Mają większe doświadczenie w "pijarze". Każdą
okazję wykorzystują! My też mieliśmy szansę, żeby dobrze rozegrać
wyjazd do Afganistanu, ale chłopaki z "Faktu" przesadzili. Zbyszek,
jako szef klubu, w tajemnicy powiedział im, że "będzie bomba", a oni od
razu napisali o dybiących na mnie talibach, bombach, kamizelkach
kuloodpornych i ostrzale samolotu z moździerzy. No i od razu było
wiadomo, że nikt im nie uwierzy. Rosjanie inaczej. Sfotografowali
Władimira ze strzelbą w ręce, obok leżącego tygrysa... Napisali, że
tego dnia rosyjski premier przypadkowo spacerował po tajdze, kiedy
zauważył, że tygrys zaatakował dziennikarzy. Władimir uratował ich
jednym strzałem! A my nie moglibyśmy z jakiegoś zoo wypożyczyć tygrysa
na wyjazd? Ciągle mamy się od kogo uczyć!
Sobota, 30.08.2008 r.
W
sprawach polityki międzynarodowej nie powinniśmy mówić o wewnętrznych
konfliktach i różnicach zdań. Ani ja, ani prezydent. Dlatego właśnie
musiałem do dziennikarzy wysłać Sławka. Wyłożył im kawę na ławę.
Powiedział, że jest mu wstyd za prezydenta, który koniecznie chce
lecieć do Brukseli i dlatego buduje konflikt kompromitujący Polskę.
Kiedy Sławek zapowiadał, że to ja będę szefem delegacji, a razem ze mną
zamiast prezydenta nasz kraj będzie reprezentował Radek... przyszedł
czas na mnie. "Polecimy do Brukseli wspólnie, a szefem delegacji jest z
oczywistych względów pan prezydent i co do tego nie było żadnych
obiekcji" - ogłosiłem dziennikarzom. Urzędowi prezydenckiemu należy się
szacunek. Szczególnie, że już niedługo będzie zmiana na tym stanowisku.
Niedziela, 31.08.2008 r.
Radkowi
spadł kamień z serca. Rosjanie już parę razy wysyłali mu informację, że
ich szef dyplomacji obraził się i nie przyjedzie do Polski. Teraz
okazało się, że nawet jeśli się obraził, to jednak ani na Radka, ani na
mnie. Dobrze, że przyjedzie. Może uda się dogadać w sprawie
wypożyczenia tygrysa od Władimira? Na jakieś inne, bezpieczne tematy
też można pogadać. Wrzesień to bardzo niewygodny miesiąc. Mało poprawny
historycznie. W ogóle chyba już czas na bardziej nowoczesne podejście
do historii. Sławek też tak myśli. Stwierdził, że historią zawodowo
powinni się zajmować tylko ci, którzy się nią nie interesują. Potem
przyprowadził swojego kumpla z biura poselskiego, Maćka, i
zaproponował, żeby go zrobić dyrektorem Muzeum Westerplatte. Rezolutny
chłopak! - Za skromne 9 tysięcy miesięcznie będę chłodnym okiem patrzeć
na konflikty historyków - zareklamował się Maciek. Nadaje się! Robi
wrażenie, jakby rzeczywiście historia go zupełnie nie interesowała.
Poniedziałek, 1.09.2008 r.
Byłem
na inauguracji roku szkolnego w Przodkowie. Z budową boiska poszło nam
dużo lepiej niż ze stadionem w Warszawie. Właściwie już moglibyśmy
zacząć Euro 2012! Nauczycielom powiedziałem, że ich wysiłek trzeba
szczególnie docenić. Co najmniej tak jak wysiłek posłów. Posłowie będą
mieli podwyżkę diet o 10 procent, więc sprawiedliwie byłoby, żeby i
nauczyciele swoje 10 procent dostali... Nawet myślałem, czy nie warto
by jeszcze parę groszy więcej im dorzucić, ale Sławek przyniósł mi
swoje wyliczenia, które odczytywał już kiedyś w radiu. "Wydaje się, że
200 złotych to wcale nie jest wiele, ale gdy to pomnożymy przez ilość
nauczycieli, to robi się 2 miliardy złotych" - jego rachunki trochę
mnie przestraszyły. Nie myślałem, że mamy aż tylu nauczycieli! Dobrze,
że Sławek jest taki mocny z matematyki...