Lepsze, droższe, nierefundowane
Komentarze: 0
Ministerstwo
Zdrowia woli bić pianę w kwestii finansowania z budżetu państwa
nagannych etycznie technik sztucznego rozrodu, niż rozwiązać problem
braku refundacji szczepionek dla dzieci. W rezultacie rodzice muszą
dodatkowo płacić za nowoczesne, bardziej bezpieczne od tych stosowanych
od lat szczepionki
|
Każde dziecko w Polsce objęte jest programem obowiązkowych szczepień
ochronnych. Na rynku dostępne są coraz bardziej nowoczesne i
bezpieczniejsze szczepionki dla dzieci, zawierające komponentę krztuśca
acelularnego. Poza tym takie szczepionki pozwalają na ograniczenie
ilości wkłuć w trakcie uodparniania, ponieważ są skojarzone - to znaczy
łączą w swym składzie kilka antygenów bakteryjnych. Niestety, żeby mały
pacjent mógł otrzymać taki preparat, muszą za niego zapłacić rodzice.
Mogłoby być inaczej, gdyby szczepionki skojarzone były refundowane z
budżetu państwa, tak jak to ma miejsce w przypadku szczepionek
tradycyjnych. Tak się może stać najwcześniej za kilka lat, gdyż w
budżecie Ministerstwa Zdrowia nie ma teraz na ten cel pieniędzy.
Lista
szczepień obowiązkowych, jakim poddawane są dzieci od urodzenia do
osiągnięcia pełnoletności, jest bardzo długa: przeciwko gruźlicy,
błonicy, tężcowi, krztuścowi, nagminnemu porażeniu dziecięcemu
(chorobie Heine-Medina), wirusowemu zapaleniu wątroby typu B oraz
przeciwko zakażeniom wywoływanym przez bakterię Haemophilus influenzae
typu b (odpowiada np. za zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy
niektóre postaci zapalenia ucha środkowego i płuc). Obowiązkowe jest
też szczepienie przeciwko trzem chorobom zakaźnym: odrze, śwince i
różyczce. Tylko w pierwszym roku życia dziecko kłute jest dwanaście
razy. Dlatego firmy farmaceutyczne już od jakiegoś czasu wprowadzają na
rynek szczepionki skojarzone. Z jednej strony ograniczają one liczbę
szczepień, a poza tym są - zdaniem wielu lekarzy - skuteczniejsze od
standardowych. Ale szczepionki skojarzone nie są wydawane dzieciom za
darmo w ramach obowiązkowych szczepień, trzeba za nie zapłacić samemu i
w wielu wypadkach rodzice, nawet ci, którzy liczą się z każdym groszem,
wybierają tę opcję w trosce o dzieci. - Można nawet powiedzieć, że trzy
czwarte rodziców decyduje się na wykupienie nowoczesnego odpowiednika
refundowanej szczepionki dla swego dziecka. Po zwykłych szczepionkach
dzieci rzeczywiście częściej gorączkują, mają obrzęki i ból rączki. Ale
tak na dobrą sprawę to może wystąpić po każdej szczepionce - mówi nam
Anna Krawczyk, pielęgniarka z punktu szczepień z Przychodni Wilanów w
Warszawie.
Zdaniem prof. Andrzeja Radzikowskiego, mazowieckiego
wojewódzkiego konsultanta ds. pediatrii, szczepionki bezpłatne są
jedynie gorszej jakości w tym sensie, że aby skutecznie zaszczepić
dziecko, trzeba wykonać kilka zastrzyków zamiast jednego lub dwóch w
przypadku szczepionek skojarzonych. Jeśli rodzice chcą kupić dla
dziecka szczepionkę nowoczesną i rezygnują ze szczepionki refundowanej,
muszą liczyć się ze sporym wydatkiem - jedna kosztuje od ok. 115 zł do
ok. 180 złotych. A ten koszt trzeba ponieść czterokrotnie, ponieważ
szczepienie musi być powtarzane trzykrotnie w pierwszym roku życia i
raz w wieku około półtora roku.
Rodzicami kieruje w większości
przypadków chęć oszczędzenia maluchowi cierpień związanych z
wielokrotnym kłuciem go w rączkę i większe zaufanie do skuteczności
szczepionek skojarzonych. - I nie ma się czemu dziwić. Nie trzeba być
specjalistą, aby przeczytać choćby w internecie o tym, że szczepionki
skojarzone są w powszechnym użyciu w krajach rozwiniętych gospodarczo,
bo są uważane za skuteczniejsze - mówi pediatra Justyna Kowalczyk. -
Rodzice wielu moich pacjentów sami proszą, bez mojego pytania, o
przepisanie tych szczepionek, choć wiedzą, że są one często bardzo
drogie - dodaje.
Jak sugeruje Jan Bondar, rzecznik Głównej Inspekcji
Sanitarnej, fakt, że nowoczesne szczepionki cieszą się tak dużym
powodzeniem, wynika również z wpływu firm farmaceutycznych na rodziców.
- Jest coraz większy nacisk rodziców na przepisywanie nowoczesnych
preparatów, które zaoszczędzają dzieciom bólu. Ale podkreślam,
refundowane szczepionki są bezpieczne, są to preparaty sprawdzone.
Natomiast w krajach bardziej rozwiniętych rzeczywiście coraz częściej i
powszechniej stosuje się szczepionki skojarzone - przyznaje Bondar.
To,
czy szczepionki skojarzone będą refundowane w Polsce, zależy od
Ministerstwa Zdrowia oraz Głównej Inspekcji Sanitarnej. Jednak jak
mówią urzędnicy, być może uda się doprowadzić do tego dopiero za kilka
lat. - My tworzymy kalendarz i na szczepienia przeznaczany jest
orientacyjny budżet, następnie Ministerstwo Zdrowia kupuje te
szczepionki w drodze przetargów - tłumaczy Bondar.
Gdyby więc resort
chciał zapewnić dzieciom nowocześniejsze szczepionki, musiałby na nie
wydać więcej pieniędzy, których w budżecie nie ma. Dlatego na
załatwienie tej sprawy małym pacjentom każe się czekać. Pozostaje
pytanie, co dzieje się z niewykorzystanymi tradycyjnymi szczepionkami,
skoro tylu rodziców wybiera inny wariant szczepień.
- Moje dziecko
szczepione jest szczepionkami refundowanymi, ale to moje prywatne
podejście do sprawy. Uważam po prostu, że nie są one w niczym gorsze od
nowoczesnych, poprzez tyle lat stosowania potwierdziły swoje
bezpieczeństwo - podkreśla Jan Bondar.
Dodaj komentarz