Kiedyś w SB, dziś w adwokaturze
Komentarze: 0
Były
funkcjonariusz SB z Radomia Kazimierz Rojewski, który kierował grupą
śledczą przesłuchującą uczestników Czerwca �76, jako radca prawny w
sądzie ma bronić interesów Poczty Polskiej w procesie, jaki wytoczył
jej były pracownik. Mężczyzna był w latach 80. przesłuchiwany w związku
z działalnością w podziemnej "Solidarności" przez... Rojewskiego
|
Kazimierz Rojewski, były funkcjonariusz milicji i SB, zasłynął jako
szef specjalnej grupy śledczej, która przesłuchiwała uczestników
robotniczego protestu w Radomiu z 25 czerwca 1976 roku. Teraz jako
radca prawny ma reprezentować oddział Poczty Polskiej w Radomiu w
procesie o wypłatę zaległych pieniędzy, jaki wytoczył jej były
pracownik. To będzie już ich drugie spotkanie: w latach 80. Rojewski
przesłuchiwał mężczyznę w związku z jego działalnością w podziemnej
"Solidarności". Dyrekcja Poczty tłumaczy, że nie zatrudniała Kazimierza
Rojewskiego - jest on pracownikiem kancelarii, która wygrała przetarg
na obsługę prawną Poczty. Ale będzie nakłaniać kancelarię, żeby
skierowała do firmy innego prawnika.
- To skandal, nigdy nie
przypuszczaliśmy, że dojdzie do takiej sytuacji, aby ktoś taki jak
Kazimierz Rojewski pracował na rzecz państwowej firmy. Jeśli pracuje on
dla prywatnej firmy, to jest jej sprawa, ale w przedsiębiorstwach
publicznych powinny funkcjonować inne standardy - mówi Zdzisław
Maszkiewicz, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Ziemia
Radomska.
Trudno się dziwić irytacji przewodniczącego, zważywszy na
rolę Kazimierza Rojewskiego w latach 70. i 80. w Radomiu. Był on w tym
czasie funkcjonariuszem MO i SB, kierował wydziałem śledczym w
Komendzie Wojewódzkiej MO w latach 70. Nazwisko Rojewskiego stało się
znane po wydarzeniach z 25 czerwca 1976 roku. W Radomiu doszło wtedy do
protestu robotników przeciwko komunistycznej władzy (bunt wybuchł na
wieść o drastycznych podwyżkach cen żywności), który został brutalnie
spacyfikowany: Wielu ludzi spotkały represje - osławione "ścieżki
zdrowia" (polegające na biciu pałkami milicyjnymi aresztanta biegnącego
pomiędzy dwoma szeregami bijących), kary więzienia, wyrzucanie z pracy.
Major
Kazimierz Rojewski jeszcze dzień przed protestem, 24 czerwca 1976 r.,
został wyznaczony przez komendanta wojewódzkiego MO w Radomiu
pułkownika Mariana Mozgawę na kierownika specjalnej grupy śledczej,
która potem przesłuchiwała rzeczywistych i domniemanych uczestników
protestu. Z relacji świadków wynika, że śledczy działali brutalnie,
tolerowali bicie przesłuchiwanych, których poddawano także "ścieżkom
zdrowia" i innym szykanom. Na podstawie decyzji grupy śledczej wiele
osób było bezprawnie przetrzymywanych w więzieniach.
W 2001 r.
Rojewski zasiadł na ławie oskarżonych z trzema innymi wysokimi
funkcjonariuszami MO, SB i Służby Więziennej, których oskarżono o
bezprawne działania w związku z wydarzeniami Czerwca �76. Żaden z nich
nie trafił za kratki, ale Rojewskiego i drugiego z oskarżonych uznano
za winnych bezprawnego przetrzymywania 53 osób. Jednak postępowanie
wobec niego umorzono z powodu przedawnienia.
Sam zainteresowany cały
czas konsekwentnie podczas procesu zaprzeczał, że on lub jego podwładni
łamali prawo, że dochodziło do bicia czy poniżania zatrzymanych.
Twierdził też, iż nic nie słyszał o "ścieżkach zdrowia" i nic takiego
nie miało miejsca. Nie krył niezadowolenia z wyroku, ponieważ żądał
uniewinnienia, a nie umorzenia sprawy z powodu przedawnienia. Z racji
swojej znaczącej pozycji w radomskiej SB Kazimierz Rojewski stał się
także jednym z "bohaterów" wystawy "Twarze radomskiej bezpieki", jaką
przed wakacjami otwarto w Radomiu.
Po odejściu ze służby Kazimierz
Rojewski zaczął pracować w adwokaturze. Nie afiszował się specjalnie ze
swoją przeszłością, ale też nie ukrywał faktu "służby w organach
bezpieczeństwa", gdy przyszło mu składać jako adwokatowi oświadczenie
lustracyjne.
Rojewski, mimo przejścia na emeryturę, nie przerwał
aktywności prawniczej. Dlatego działacze "Solidarności" nie kryli
zdumienia, gdy dowiedzieli się, że przyjdzie im stanąć w sądzie
naprzeciw byłego naczelnika wydziału śledczego KW MO. Ma on
reprezentować Pocztę Polską w procesie, który przedsiębiorstwu wytoczył
jeden z pracowników. - Najgorsze w tym wszystkim jest jeszcze to, że
ten pan będzie występował w sądzie przeciwko osobie, którą
przesłuchiwał w latach 80. za działalność w podziemnej "Solidarności" -
podkreśla Zdzisław Maszkiewicz. - Nie wiem nawet, jak nazwać taką
sytuację, jak będzie się czuł ten człowiek, gdy znowu stanie oko w oko
z Kazimierzem Rojewskim - dodaje.
"Solidarność" jest także
zbulwersowana faktem, że szefowie Poczty Polskiej w Radomiu
przydzielili Kazimierzowi Rojewskiemu ten sam pokój, w którym urzęduje
komisja zakładowa związku - choć mecenas pracuje w nim w innych
godzinach niż działacze "Solidarności".
Sprawą Kazimierza
Rojewskiego są zaskoczeni szefowie Poczty Polskiej. Elżbieta
Mroczkowska, regionalny rzecznik prasowy Poczty Polskiej w Lublinie,
powiedziała nam, że nie jest on pracownikiem przedsiębiorstwa. Jak więc
znalazł się w Poczcie Polskiej? - Pan Rojewski jest zatrudniony przez
kancelarię, która rok temu wygrała przetarg na obsługę prawną Poczty, i
to przez kancelarię został do nas skierowany - tłumaczy Elżbieta
Mroczkowska. Rzecznik podkreśliła, iż dyrektor oddziału nie miał wiedzy
na temat niechlubnej przeszłości Kazimierza Rojewskiego. Ale próbowano
tę sprawę wyjaśnić kilka dni temu po emisji w telewizji filmu na temat
Czerwca �76, gdzie przedstawiono rolę Rojewskiego w tych wydarzeniach.
Zainteresowany przebywa jednak na urlopie i nie ma z nim kontaktu.
Elżbieta Mroczkowska zapewnia, że ta sprawa nie zostanie tak zostawiona
i Poczta będzie występować do kancelarii, aby skierowała do obsługi tej
firmy innego prawnika.
Dodaj komentarz